12/11/2020
52 mld zł to roczna wartość produktów i usług sprzedanych online za granicę przez polskie firmy – wynika z ostatnich danych GUS[1]. Co więcej, liczba podmiotów osiągających przychody z cross-border e-commerce, czyli sprzedaży transgranicznej, cały czas rośnie. Jak wskazuje PayU, największy operator płatności online w Polsce, działający na 4 kontynentach, zapewnienie zagranicznym konsumentom lokalnych metod płatności jest kluczowe podczas ekspansji e-sklepów na nowe rynki.
Popularność e-eksportu w Polsce od kilku lat nieprzerwanie rośnie. Obecnie 5 150 przedsiębiorstw w kraju otrzymuje zamówienia z zagranicy – to o 4 000 więcej niż w 2012 roku. Ponadto ponad 40% firm planuje rozpoczęcie sprzedaży za granicę przy wykorzystaniu kanałów elektronicznych[2]. Jednym z najważniejszych działań, które należy podjąć, aby wesprzeć skuteczną ekspansję zagraniczną w e-handlu, jest udostępnienie lokalnych rozwiązań w zakresie płatności internetowych.
– Z naszych analiz wynika, że zapewnienie wyłącznie płatności kartami globalnych organizacji płatniczych może nie pozwolić na wykorzystanie całego potencjału zagranicznych konsumentów. Część z nich przyzwyczajona jest do płatności innymi metodami – mówi Joanna Pieńkowska-Olczak, Prezes PayU S.A.
W samej tylko Europie występują spore różnice, jeżeli chodzi o podejście konsumentów do płacenia kartami w trakcie zakupów internetowych. Przykładowo, w Niemczech płatności kartowe wykorzystywane są przy 15% transakcji online, w Holandii udział kart stanowi zaledwie 10%, ale już we Włoszech 34%, a w Wielkiej Brytanii przekracza 50%[3]. Dane te pokazują jednak wyraźnie, że nie można bagatelizować znaczenia lokalnych rozwiązań płatniczych.
– Dla kupujących online ogromne znaczenie ma dostępność lokalnych metod płatności, czyli np. przelewów z lokalnych banków, lokalnych portfeli cyfrowych czy krajowych systemów kartowych. Sklepy zintegrowane z PayU mogą korzystać z szerokiej palety tego typu rozwiązań na terenie Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego, a także w Ameryce Łacińskiej, w Afryce oraz w Azji – dodaje Joanna Pieńkowska-Olczak.
Skierowanie oferty produktowej do innych krajów to szansa dla polskich sprzedawców internetowych na wygenerowanie większych przychodów. Warto wziąć pod uwagę, że w wielu krajach otwartość konsumentów do robienia zakupów w zagranicznych sklepach i serwisach internetowych jest bardzo wysoka i sięga ponad 50 proc., przykładami są tu m.in. Słowacja (49%), Wielka Brytania (50%), Włochy (50%), Węgry (51%), Holandia (53%), Portugalia (53%), Chorwacja (57%), Litwa (58%), Słowenia (59%)[4].
Okazuje się także, że nasi najbliżsi sąsiedzi wydają średnio dużo więcej na pojedyncze zakupy online. Średnia dla Polski wynosi 32 EUR, natomiast Słowacy wydają prawie dwa razy więcej – ponad 57 EUR, a Rumuni i Węgrzy 52 EUR[5].
Aby konsumenci w Europie mogli w pełni korzystać z możliwości, jakie daje e-handel, Unia Europejska wprowadziła przepisy dotyczące zakazu geoblokowania. Jest to niewątpliwe ułatwienie dla kupujących, ale także gigantyczna szansa dla polskich sklepów. Dzięki temu mogą wysyłać coraz więcej towarów za granicę i zwiększać przychody. Najwięcej zamówień polscy sprzedawcy otrzymują z Europy Zachodniej, w tym z Niemiec (14% spośród kupujących online w tym kraju robi też zakupy w Polsce), Wielkiej Brytanii (11%), Francji (3%) Hiszpanii, Holandii, Szwecji i Włoszech (po 2%)[6].
– W związku z trwającą pandemią większość sprzedaży przenosi się dziś do świata online, co oznacza dobre prognozy dla branży e-commerce. Równocześnie jednak wzrasta konkurencja na rynku, zarówno ze strony krajowych sklepów, jak i zagranicznych graczy, bo także Polacy coraz częściej są kuszeni ofertami z innych krajów i coraz chętniej kupują w zagranicznych sklepach. Oznacza to, że zarówno nieustanne dbanie o satysfakcję zakupową klientów w Polsce, jak i uruchomienie sprzedaży transgranicznej powinny być elementami strategii rozwoju każdego e-commerce’u – podsumowuje Joanna Pieńkowska-Olczak.